060, Prywatne, Przegląd prasy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

01 lutego 2009 Jak ktoś jeszcze ma wątpliwości , jaka to jest różnica pomiędzy  „prawicowym” PiS-em a „ prawicowym” PO oraz lewicowym  SLD i  lewicowym PSL- nich przeczyta jaki to pomysł ma Prawo i Sprawiedliwość. Domaga się, żeby Polacy mogli wybierać między emeryturą wypłacaną z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych  i z tzw. drugiego filaru, czyli Otwartych Funduszy Emerytalnych (???). Jest to klasyczny wybór między cholerą i dżumą, jak mówił kiedyś Janusz Korwin-Mikke, bo obie możliwości polegają na przymusie a  prawdziwego wyboru, żeby płacić lub – nie, być nie może, bo skończyłby się socjalizm., którego podstawą jest przymus ubezpieczeń.. Co  to za wybór, jeśli ja muszę wybrać??? To już bardziej wyborny był wybór w sowieckiej stołówce,  w której wyboru podobno nie było… A właśnie, że był! Można było jeść, albo nie… Nie było przymusu niejedzenia! Natomiast  w III Rzeczpospolitej, a jakże demokratycznej(  gdzie propaganda  codziennie wmawia nam , że żyjemy w kraju wolności) trzeba się domagać, żeby móc wybierać pomiędzy dwoma przymusami.. A niewola coraz większa.. Nawet kaski na rowerach będziemy musieli mieć, na razie tylko ci, którzy jeszcze nie ukończyli osiemnastu lat.. To jest „ liberalizm” Platformy Obywatelskiej.. To jest „liberalny” zamordyzm, a właściwie zakaskizm! A wszystkie kobiety będą musiały się badać mammograficznie i cytologicznie, to też „ liberalny” pomysł „liberalnej” Platformy Obywatelskiej., który reklamuje minister Ewa Kopacz, szykująca się- po  wielkich , zdrowotnych osiągnięciach- na stabilną posadę w Parlamencie Europejskim, który nic nie może… Demokracja jest po prostu zaprzeczeniem wolności! Przegłosowali, że musimy płacić przymusowo na swoją przyszłą emeryturę i przymusowo musimy..  Wyprowadzili z przymusowego ZUS-u w 1999 roku 100 miliardów złotych, żeby utworzyć tzw. II filar, gdzie są „nasze” pieniądze, ale nie możemy ich zabrać, za to spółki zarządzające naszymi pieniędzmi mogą z nimi zrobić parę rzeczy , na przykład kupić obligacje państwowe( jakbyśmy sami nie mogli tego zrobić!), albo kupić akcje firm giełdowych ( które też możemy kupić sobie sami!), na których można stracić lub zarobić.. Właśnie OFE straciły na operacjach giełdowych, raz pojawia się informacja, że 27 miliardów złotych, a raz 22 mld(!!!). A co dla nich różnica 5 miliardów złotych? A co to ich pieniądze? Ale zarabiają na nas firmy zarządzające Otwartymi Funduszami Emerytalnymi,  a my ze swoimi pieniędzmi nie możemy zrobić nic!… Robią tylko pośmiewisko medialne, czy możemy sobie wybrać, żeby mogli nas rabować w ZUS, czy rabować w OFE? Oddajcie ludziom ich zrabowanie  – pieniądze! Niech sami zadecydują co chcą z nimi zrobić! Prowizje firm sięgają, jak mota propaganda- raz 20 miliardów, innym razem  15 miliardów, gdzieś spotkałem, 2 miliardy,   teraz przeczytałem w gazecie, że 1,8 miliarda..(??) Nawet nie można się rzetelnie dowiedzieć, ile skóry z nas zdzierają.. A może o to chodzi? Prawo i Sprawiedliwość  proponuje następujące warunki niewoli: osoby idące pierwszy raz w niewolę ubezpieczeń społecznych powinny mieć prawo wyboru niewoli w ZUS lub OFE; wszyscy którzy zostali zapędzeni do niewoli w OFE przymusowo, żeby sobie wybrali niewolę dobrowolnie, bo byli urodzeni po 1968 roku( chodziło widocznie  o wydarzenia marcowe). A teraz niewolę ubezpieczeń będą mogli wybrać sobie wszyscy urodzeni między 1948 a 1968 rokiem??  No naprawdę,  jak długo jeszcze oni bezkarnie będą robili sobie z nas jaja? Za chwilę PSL zaproponuje, żeby wszyscy urodzeni między 1929, a 1945 też mieli prawo wyboru zorganizowanej przez biurokrację niewoli, Platforma Obywatelska zaproponuje wybór niewoli  dla  tych  urodzonych między  1976 ( wydarzenia radomskie) a 1980( I Solidarności), a SLD- wybór  niewoli dla tych wszystkich,  którzy urodzili się podczas  „mrocznej nocy stanu wojennego”(??) A ci wszyscy, którzy urodzili się 4 lipca? Co z nimi..? I jeszcze jedno… Możliwość wyboru pomiędzy przymusem w OFE a  przymusem ZUS  była jednym z założeń zawartych” w pakiecie antykryzysowym przedstawionym przez Prawo i Sprawiedliwość”.(???) No naprawdę! Cały ten system przymusu ubezpieczeń powoduje ciągły kryzys finansów publicznych, jak również kryzys prywatnych firm i kryzys rodziny.. Permanentny kryzys jako podstawa rozwoju gospodarki socjalistycznej.- oto nowe hasło! TRZEBA ZNIEŚC PRZYMUS UBEZPIECZEŃ TZW. SPOŁECZNYCH!!!!!!!! Rzecz się działa w sądzie: - Jak to? Więc dla 50 groszy wymordował pan siekierą całą rodzinę?- mówi zdziwiony sędzia. - Ano tak, panie sędzio. Tu 50 grozy, tam 50 groszy i jakoś się żyje… W przypadku przymusowych państwowych  i państwowo- prywatnych ubezpieczeń – chodzi o grube miliardy! Gdyby nie było przymusu- wydrwigrosze nie zarobiliby nic! A tylko powtarzają, że gdyby nie było przymusowych ubezpieczeń ludzi umieraliby na ulicach bez emerytur,  a całość ratuje państwowa tzw. służba zdrowia, która umiera, ale się nie poddaje- jak gwardia Napoleona, ale tego decydenci nie widzą.. W Niemczech, państwie na wskroś policyjnym- też jest przymus ubezpieczeń od czasów tow. Bismarcka. Niemcom  żyje się coraz gorzej, rosną koszty, wzrosły ceny  - po wprowadzeniu euro- tak jak na Słowacji od 1 stycznia.. Na Podhalu aż roi się od Słowaków, a Polacy już tak ochoczo nie jeżdżą na narty na Słowację.. W ubiegłym tygodniu w Zakopanem nie było wolnych miejsc! Nareszcie Górale zarobią, ale tylko do czasu wprowadzenia w Polsce politycznej waluty euro, która spowoduje wzrost cen również w Polsce.. Ale ja nie o tym.. W Niemczech zdrożały wartości mandatów, które kierowcy będą płacić za  przekroczenie ustalonych przepisów bezpiecznej jazdy.. Prawie o sto procent, tak jak zresztą u nas, gdzie potrzeby budżetu, w dobie” kryzysu” są coraz większe… Bo jedynym celem istnienia mandatów- moim zdaniem- jest napełnianie wiecznie głodnego budżetu, czyli zachcianek biurokracji państwowej.. Zapamiętałem tylko jedną cyfrę.. Za jazdę w odległości  mniejszej niż 10 metrów za innym pojazdem- 240 euro!!! A za jazdę w odległości większej niż dziesięć metrów- musi być nagroda.. A najlepiej, żeby samochód jechał dokładnie w odległości 10 metrów.. I ani centymetra , w jedną, ani centymetra – w drugą stronę..  Jak ktoś nie ma przy sobie pieniędzy mogą zatrzymać samochód lub cokolwiek innego , wartościowego np. kamerę, komórkę… Mogą kierować na badania techniczne, jakieś ekspertyzy, pobierać kaucję…. Co to za cyrk! „Grab zagrabione” – mawiał tow. Lenin. Ale ja też nie o tym…. Rząd niemiecki wpadł na genialny pomysł poprawy koniunktury w przemyśle samochodowym.. Jeśli ktoś zezłomuje swój stary samochód, będzie sobie mógł kupić nowszy.. Rząd niemiecki dopłaci mu do tego 2500 euro(!!!!). To znaczy zabierze wszystkim tym, którzy mają samochody nowsze i dopłaci tym, którzy mają samochody starsze, żeby mogli mieć nowe.. Wszyscy Niemcy będą mogli mieć teraz samochody nowsze, a  Polacy będą mieli kłopoty z zakupem samochodów starszych.. Na tę operację przeznaczono 1,5 miliarda euro… Lobby samochodowe musi być bardzo silne, skoro wymusiło taki haracz na niemieckich podatnikach… Skoro pomysł jest dobry, to trzeba go powielić w innych dziedzinach.. Dopłacać do butów po 100 euro, żeby Niemcy mogli sobie wymienić na nowe, do skarpet – po 20 euro; do szalików i kurtek męskich – po  30 euro, a do majtek po 5 euro… Wszystkie stare rzeczy na śmietnik pod przymusem… Zwiększy się oczywiście popyt na dotowane dobra… I problem kryzysu Niemcy będą mieli za sobą.. Oczywiście jeśli nie poumierają pod ciężarem nakładanych na nich podatków i ujemnego PKB…. Dlaczego wmieszałem w walkę z kryzysem zwykłe majtki?. Bo mogą być one kluczem do rozwiązania tej zawiłej sprawy! Na pierwszej stronie” Super Ekspresu” była  ciekawa informacja, że „ Doda kupiła sobie tanie majtki”.. Nie wiem dokładnie o co chodziło, bo tylko przeczytałem nagłówek w tej poważnej gazecie.. Czy chodziło, że w szmateksie, czy, że w ogóle jej się tak pogorszyło po występach podczas sylwestra, że postanowiła się ratować w szmateksach.. No , ale mniejsza o to.. A obok było zdjęcie pana premiera Kazimierza Marcinkiewicza ze swoją nową narzeczoną, dla której rzucił żonę i czworo dzieci, z którymi kontaktuje się  e- mailami. Atrakcyjny Kazimierz z Kryzysową Narzeczoną.. I kiedyś był nawet w Zjednoczeniu Chrześcijańsko- Narodowym…. I w takiej gazecie, na pierwszej stronie, razem ze skandalistką Dodą.. Awans wielki… Z nauczyciela fizyki na samą górę.. Aż do   Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju- utworzonego przez biurokrację europejską… Co za szyk! Co za  ton! A jaki wdzięk? WJR

Walka z kryzysem – po bratersku Jeszcze niedawno rząd premiera Tuska, podobnie, jak i prezydent Kaczyński uważali, że pustoszący Stany Zjednoczone, a konkretnie – kieszenie tamtejszych podatników straszliwy kryzys wszechświatowy, ominie Polskę. Miało się złożyć na to szereg zagadkowych przyczyn, a w szczególności taką, że tylko Polska może pochwalić się posiadaniem tylu skarbów narodowych, które każdy kryzys nam sprawnie zamortyzują. Wprawdzie „drogi Bronisław” przeniósł się już na łono Abrahama, ale przecież jest jeszcze „profesor” Władysław Bartoszewski, a do roli skarbu narodowego dojrzewa również Leszek Balcerowicz, stojąc, nawiasem mówiąc, na czele długiej kolejki pretendentów. Ostatnio można było zauważyć tam marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, który z wyżyn swego autorytetu pryncypialnie skrytykował Benedykta XVI za to, że „popełnia błąd za błędem”. Od razu widać, że papież chyba nie czyta „Gazety Wyborczej”. Marszałek Borusewicz to co innego; on bez codziennej lektury tej gazety nie wiedziałby nawet, co myśli. A jak przeczyta – od razu wie, że myśli i dzięki temu żadnego błędu nie popełnia. Ale mniejsza z tym, bo wbrew wcześniejszym własnym zapowiedziom, nasi dygnitarze zmienili stanowisko o 180 stopni. Kryzys jest ante portas i w związku z tym trzeba „coś” zrobić. Czy kryzys jest, czy też go nie ma – to jednak sprawa, natomiast drugą sprawą, może nawet ważniejszą, są przyczyny, dla których rząd premiera Tuska przeszedł od propagandy antykryzysowej, do propagandy kryzysu. Są one pewnie jeszcze bardziej zagadkowe od tych, dla których wszechświatowy kryzys miał ominąć Polskę, ale to i owo możemy sobie o nich wydedukować. W Stanach Zjednoczonych, które wszechświatowy kryzys najpierw zaatakował, administracja prezydenta Busha podjęła z nim nieubłaganą walkę. W ramach tej walki podjęła decyzję o przekazaniu bankierom 700 miliardów dolarów. Jak mówią Francuzi, l`appetit vient en mangeant, toteż na widok takich pieniędzy do walki z wszechświatowym kryzysem zapragnęli włączyć się również przedstawiciele wielkich korporacji – tych współczesnych państw socjalistycznych – w związku z czym prezydent Barack Obama zażądał od kongresu dodatkowego biliona, czyli po amerykańsku – tryliona dolarów, między innymi na bony żywnościowe dla najbiedniejszych. Skąd prezydent Obama weźmie te pieniądze? Ano, skądże by, jak nie z miejsc, w których one są, to znaczy – z branż, które wytwarzają dochody? Nie da się ukryć, że walka z kryzysem, polegająca na drenowaniu pieniędzy z branż wytwarzających dochody i pompowaniu ich do miejsc gdzie te dochody są trwonione, jest niezwykle obiecująca i musi doprowadzić do ciekawych rezultatów. Co tu dużo mówić – chińskie przekleństwo: „obyś żył w ciekawych czasach” może nabrać aktualności. W takiej sytuacji wyjaśnienia wymagałoby już tylko to, które środowiska nacisnęły premiera Tuska, żeby włączył je do aktywnej walki z kryzysem. Wydaje mi się, że w pierwszej kolejności – biznesy związane z razwiedką, wobec której premier Tusk zaciągnął niezbywalny dług wdzięczności. Kiedy widzą, jak świetnie na walce z kryzysem wychodzą ich koledzy z innych krajów Unii Europejskiej, gdzie rządy już rozpoczęły przepompowywanie forsy, to nie mogą się doczekać, kiedy i one włączą się do tej walki. Wprawdzie premier Tusk surowo zapowiedział, że nie będzie futrował banków i innych firm, ale – po pierwsze – książę Gorczakow nie wierzył tylko informacjom nie zdementowanym, a po drugie – jak partia mówi – to mówi. Na razie propaganda kryzysu zaowocowała interesującą akcja poszukiwania 17 miliardów złotych. Premier Tusk nakazał ministrom swego rządu, by do końca stycznia tę kwotę znalazły, bo jak nie, to... Ano właśnie – tego jeszcze nie wiemy. Najprawdopodobniej wtedy ta kwota nie będzie znaleziona i następne tygodnie rząd poświęci na dochodzenie przyczyn niepowodzenia, może nawet powoła specjalną parlamentarną komisje śledczą, podczas gdy banki i związane z razwiedką biznesy już bez rozgłosu włączą się w walkę z wszechświatowym kryzysem. Ale może nie wszystkie, bo właśnie słychać, że najwięcej pieniędzy można będzie znaleźć w Ministerstwie Obrony. Na 25 miliardów, jakimi MON dysponuje, ma się tam „znaleźć” aż 5, czyli 20 procent. Wojsko już bije na alarm, że oznacza to początek rozbrajania państwa, a SLD zapowiada wniosek o postawienie ministra finansów, pana Rostowskiego przed Trybunałem Stanu, w czym podobno będzie miał poparcie ze strony PiS. O co tu chodzi – czyżby SLD nie brał pieniędzy od Niemiec, tylko z jakiegoś innego kierunku? Ale przecież rozbrojenie Polski leży w interesie obydwu strategicznych partnerów, więc o co właściwie chodzi? Jak zwykle – chodzi o propagandę, bo każde dziecko wie, że Trybunał Stanu jeszcze nikomu krzywdy nie zrobił, więc jeśli SLD występuje z taką poważną zastawką, to po pierwsze – żeby wystąpić jako unus defensor patriae, a po drugie – by do walki z wszechświatowym kryzysem włączyć również przemysł zbrojeniowy. Jest to zresztą logiczne, bo skoro już wojujemy z tym kryzysem, to jakże bez przemysłu zbrojeniowego? To tak, jakby strzelać bez prochu! Lecz na tym się oczywiście nie kończy, bo partie polityczne postanowiły dać wyraz swojej solidarności w udręczonym przez wszechświatowy kryzys narodem, ze to niby „ z szlachtą polską – polski lud”. Zatem, skoro tylko posłowie podwyższyli sobie wynagrodzenia o 400 złotych, zaczęli prześcigać się w pomysłach, jakby tu się jakoś z udręczonym ludem zsolidaryzować w cierpieniu. Najsampierw pojawiła się propozycja, żeby zmniejszyć, a nawet – niewiarygodne, ale prawdziwe – „zawiesić” budżetowe subwencje dla partii politycznych. Na przykład Platforma miała wziąć ponad 40 milionów, PiS – prawie 38, PSL – ponad 15, SLD – ponad 13, Socjaldemokracja Polska 3,5, Partia Demokratyczna, 2,3 i Unia Pracy – ponad pół miliona. Wprawdzie każde dziecko wie, że jak partia mówi, że sobie odejmie, to mówi, ale nawet gdyby ta pogróżka została spełniona i partie „zawiesiły” sobie te subwencje, to nic nie szkodzi, przeciwnie – wszystko się zazębia. Pamiętamy bowiem, że partie uchwaliły sobie subwencje, bo w przeciwny razie musiałyby się korumpować. Zatem – jeśli teraz by sobie subwencje zawiesiły, to skąd wezmą pieniądze? Jak to „skąd”? Z funduszy przeznaczonych na „walkę z kryzysem” – bo chyba bankierstwo i powiązani z razwiedką biznesmeni sami wszystkiego nie zjedzą i po bratersku się podzielą? W przeciwny razie cała ta walka z kryzysem nie byłaby warta funta kłaków. Skoro jednak rząd tak sprawnie i skwapliwie przestawił się z propagandy antykryzysowej na prokryzysową, a PiS twierdzi, że z kryzysem poradziłoby sobie „jeszcze lepiej”, to przypuszczam, że wszystko jest dogadane. Dlatego też na sobotnim kongresie Prawa i Sprawiedliwości będą forsowane niezwykle rewolucyjne projekty, na przykład – żeby obniżyć liczbę posłów do 360 a senatorów – do 50. To i tak skromniej, niż w projekcie konstytucji, jaki przedstawiłem w roku 1992; proponowałem tam Sejm złożony ze 120 posłów. Niestety większość posłów nie chciała o tym nawet słyszeć. I dopiero teraz, kiedy wszechświatowy kryzys, a konkretnie – walka z nim wymagają, by na wszelki wypadek – „bo na tym świecie pełnym złości nigdy nie dość jest przezorności” – demonstrować solidarność z udręczonym ludem, parlamentarzyści powracają do tych pomysłów. Oczywiście nie po to, by je zrealizować; potrzeba solidarności aż tak daleko nie idzie, ale na kongresie będzie to wyglądać nieźle, podobnie jak likwidacja placówek dyplomatycznych polskich. To akurat jest zrozumiałe; jeśli już rozbrajamy państwo, to po co utrzymywać jakieś placówki, skoro po ratyfikacji traktatu lizbońskiego wysoki komisarz do stosunków zewnętrznych, czyli unijny minister spraw zagranicznych będzie miał wszędzie swoich przedstawicieli, którzy przecież i nas będą reprezentowali? W tej sytuacji nic dziwnego, że na spotkaniu w Davos rosyjski premier Włodzimierz Putin spełnił prośbę premiera Tuska, który chciał porozmawiać z nim, „jak równy z równym”. Chciał – no to porozmawiali. Nic konkretnego z tego nie wynikło, poza obietnicą ponownego spotkania obydwu rozmówców w Warszawie, gdzie premier Putin będzie już z premierem Tuskiem rozmawiał normalnie. SM

Jak ktoś Państwu powie takie hasełko – to proszę się od razu najeżyć. Bo ono oznacza, że moje dziecko nie jest już moje, dziecko p. Kowalskiej nie jest już dzieckiem p. Kowalskiej... One są „nasze”, czyli wspólne – co w praktyce oznacza, że decyduje o nich (w „naszym” imieniu..) jakiś „wybrany przez nas” urzędnik.  Akurat mamy kolejny kwiatek – właściwie już banalny: Okazuje się, że Sąd Najwyższy Królestwa Hiszpanii oświadczył, że rodzicom nie wolno nie posyłać dzieci na lekcje „wychowania” - nawet, jeśli obowiązkowym podręcznikiem jest np. "Gejowski przewodnik bezpiecznego seksu", a materiałami pomocniczymi komiks „Ali Baba i 40 pedałów”. I znowu: problem nie w tym, że „gejowskie” - tylko w tym, że Władzuchna ma prawo zmuszać nas do posyłania dzieci do szkół – i ma prawo zatwierdzania programów tych szkół. Ja też bym chętnie dorwał się do MEN i zalecił studiowanie jako historii wyłącznie „Historii ruchów konserwatywnych i liberalnych” - ale właśnie dlatego coś takiego jak MEN nie powinno istnieć. Kopernik kształcił się bez Ministerstwa Edukacji Narodowej. Poprzedni wpis był dłuuuuuugi – więc na tym koniec, i tylko krótko odpowiadam. {~mieszczuch} ma rację: głosujących na UPR jest raptem dwa razy tyle, co homosiów i „gejów” zusammen do kupy – więc jesteśmy (w Polsce!) „nienormalni” (co, jak już mu zaraz po tym komentarzu wyjaśniło kilku innych Komentatorów, nie jest oceną – geniusz też jest nienormalny!). Jednak analogia {mieszczuch} -a „Mikke i jego wyborcy są nienormalni (stanowią mniej-więcej tyle % populacji, co geje): odebrać im prawa rodzicielskie!” jest bez sensu, bo zwolennicy JKM mogą mieć dzieci – a ani homosie, ani „geje” - nie! Nikt zatem „gejom”, choćby chciał, nie może odebrać praw rodzicielskich - z tych samych powodów, dla których krowie nie można odebrać prawa do fruwania: homosie ani „geje” nie mogą być rodzicielami!!! Innym jest pytanie: czy „gejom” lub „korwinistom” odebrać prawa do adopcji? Otóż poglądy polityczne (ani np. wzrost adoptujących... NB.: ciekawe, czy sąd przyznałby prawo adopcji dziecka o normalnym wzroście parze liliputów?) – nie zakłócają podstawowego procesu wychowania dzieci. Natomiast wychowanie przez „gejów” niewątpliwie zakłóca, bo musieliby oni musieli tłumaczyć dziecku, że normalnym sposobem współżycia jest współżycie dwóch mężczyzn – co może istotnie zaburzyć zdolność prokreacji – i nie tylko – a więc wyrządzić dziecku zasadniczą szkodę.  Trochę podobnie z {~ityle} piszącym: »Cytuję: "A jeśli dziecko tego hartowania nie przeżyje? No, to trudno...". Ja też mogę sobie tak odpowiedzieć: "A co jeśli pracownicy socjalni odbiorą bez wyroku sądu dziecko rodzicom? NO TO TRUDNO....!!!!"« Różnica jest dokładnie taka, jak między selekcją naturalną – a selekcją uprawianą np. w socjalistycznej Szwecji czy narodowo-socjalistycznych Niemczech, czyli eugeniką. Selekcja naturalna jest motorem rozwoju – natomiast selekcja „racjonalna” jest nad wyraz niebezpieczna, bo kryterium stosowane przez eugenika może okazać się tragicznym dla narodu. To bardzo ważna uwaga: obroną przed katastrofą jest to, że selekcja naturalna jest ślepa! Nie ma żadnego „celu”. Jeśli postawimy sobie „cel” - to może go i osiągniemy, ale przy okazji możemy zniszczyć tysiące potrzebnych gatunkowi cech! Manipulując cechami rozrodczości postępowalibyśmy jak maoiści, którzy kazali Chińczykom wyłapać wszystkie wróble („zżerające ziarna”). Po roku musieli kazać obywatelom ChRL... wyłapywać muchy – bo te, bez wróbli, strasznie się rozmnożyły... Z tym, że cech gatunku jest tysiące razy więcej, niż zależności w ekosystemie! Więcej pokory wobec tworów Boga (dla niewierzących: wobec Natury!) JKM

Dopiero po wstawieniu poprzedniego wpisu na blog uświadomiłem sobie, że zapewne dla większości z Państwa – nie tylko tych z portalu „Racjonalista.pl” - słowo „racjonalny” jest mocno pozytywne. Np.: „wybór racjonalny” vs. „wybór irracjonalny” (już nie pisząc o zwrocie: „wybór nieracjonalny”!). Otóż jest to złudzenie starannie pielęgnowane przez większość wykształciuchów. W rzeczywistości jest ono nie tyle "fałszywe", co "bezsensowne". W życiu bowiem (w odróżnieniu od np. gry w brydża) nie podejmujemy decyzyj „racjonalnych” - a to dlatego, że nic takiego jak „racjonalność” nie daje się zdefiniować. (UWAGA: pojęcie „racjonalności” ma jeszcze inny sens – ale to za skomplikowana i za długa sprawa) Wybory, jakie podejmujemy w życiu, oparte są o nieskończoną liczbę cech – natomiast decyzja „racjonalna” podjęta być musi z konieczności w oparciu o skończoną ich liczbę. Co z tego, że ustalę 20 racjonalnych kryteriów optymalnej ekspedientki, gdy ta, która wygra, po prostu nieładnie wonieje (jak racjonalnie odróżnić zapach przyjemny dla klientów?) - albo ma w oczach „coś takiego”, że klientom przechodzi chęć ponownego odwiedzenia sklepu? Albo nawet nie wiemy, czy to we wzroku – no, po prostu „jest jakaś taka”? I – proszę PT racjonalistów – jest to trudność nieusuwalna, bo cech mogących wchodzić w rachubę jest nieskończenie wiele. Co więcej: ekspedientka z krzywym zgryzem może być zła, ekspedientka z zezem może być zła – a ekspedientka mająca i krzywy zgryz i zeza akurat ma te cechy tak harmonijnie wpasowane w twarz, że przyjemnie jest do tego sklepu zajść! W życiu ŻADNEJ decyzji nie podejmujemy „racjonalnie”. Jak pisał śp.Stanisław Lem: „Kilku z Panów, którzy najgłośniej krzyczą o racjonalności, ma na sobie koszulki w kwiatki; proszę mi wyjaśnić, jakim racjonalnym kryterium kierowali się kupując je w sklepie?”.„Racjonalność” jest dobra przy masówce. Ludzi inteligentnych jest te 5% - i tworzą oni kryteria „racjonalności” by ułatwić praktyczne wybory pozostałym 95%-om. Zakłada się – i słusznie – że lepiej by podejmowali decyzje w oparciu o te kryteria (acz czasem zawiodą...) - niż by kierowali się po prostu własnym rozumkiem. Wykształciuchy tłumaczą np., w oparciu o swoją najlepszą wiedzę, że masło bez cholesterolu jest zdrowsze – i ludzie tym się kierują. Dopóki jedzenie masła „niezdrowego” nie jest zakazane, wszystko jest tak, jak być powinno. Natomiast, rzecz jasna, nie można dopuścić, by ludzie twórczy sami zostali skrępowani formułkami stworzonymi przez nich po to, by pomódz w wyborze innym!!! Dlaczego zakaz jest niedopuszczalny? Dlatego, że nie wiemy na 100%, czy rzeczywiście masło bez cholesterolu (czy czegoś-tam...) jest zdrowsze. Nie wiemy! Może brak cholesterolu, dobry na wątrobę, wpływa niekorzystnie np. na liczbę plemników u mężczyzn? Albo niszczy gen odpowiedzialny za wytwarzanie  przysadki u dzieci jedzącego? Zakażemy cholesterolu – i CAŁA Ludzkość wyginie... Słynny przykład: ewidentna choroba, jaką jest anemia sierpowata, znacznie podnosiła szanse przeżycia Murzynów w okolicach zagrożonych malarią. Zakaz spożywania wieprzowiny (pozornie z'ubożający dietę, a więc i szanse przeżycia) był korzystny dla semitów w okresie, gdy trychinoza była powszechna. Nie można było go jednak racjonalnie uzasadnić, bo bez mikroskopu i wiedzy trychin się nie usunie ani nie zobaczy. Ignoramus et ignorabimus. Owszem: wiemy coraz więcej (choć czasem zdarza się, że „wiedza” okazuje się fałszywa – i bez „zdobyczy wiedzy” mielibyśmy się lepiej!!) - ale nigdy nie będziemy wiedzieli WSZYSTKIEGO. Dlatego nie wolno narzucać wszystkim „optymalnych, racjonalnych” rozwiązań. W szczególności w tak delikatnej materii, jak dobór naturalny i selekcja naszego gatunku. Jeśli hodowca psów wskutek niepełnej wiedzy wyprowadzi nową rasę, która po trzech pokoleniach (wskutek pechowego nawarstwiania się letalnych genów) całkowicie wymrze – to pal licho. Jeśli jednak jakiś przyszły „Rząd Światowy” narzuci jednolity, „racjonalny” dobór cech ludzkich – to pozostaje mieć tylko nadzieję w jakich-ś nieracjonalnych plemionach w Nepalu czy w puszczy Amazonii... Bo robiąc takie eksper...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kosz-tkkf.pev.pl
  •